piątek, 20 lipca 2012

Pokonani - Prolog

Prolog



Zaczynam opowiadanie o tematyce potterowskiej, ale obiecuję- żadnego Pottera, Weasley’a, czy Granger. To będzie mój własny świat, i Jej własny romans.



            Siedziałam w najmniej oświetlonym kącie, w najciemniejszym i najgorszym barze na ulicy Pokątnej. W miejscu, gdzie przebywały tylko najciemniejsze charaktery, gdzie ludzie, którzy mieli mniejsze lub większe „coś” na sumieniu ukrywali się przed sprawiedliwością. Niejeden z nich rzucił nieraz w życiu Zaklęciem Niewybaczalnym. Ukrywali się przed światłem, światem i Azkabanem.
            Zastanawiałam się, czy właśnie dlatego pasuję do tego miejsca, czy jest dokładnie odwrotnie. Wiedziałam, jednak, że jest to miejsce, do którego osoby, przez które nie chciałabym być znaleziona zajrzałyby jako do ostatniego.
            Mimo wszystko, nie przewidziałam tego, że osoba, która weszła do tego baru zaraz po tym, jak wypiłam swoje piwo kremowe, zna mnie lepiej, niż ja sama siebie. Zmierzał prosto do moje stolika. Usiadł i zamówił Ognistą.
            W swoim morderczym wzroku, który wlepiłam w niego, nie ukrywałam, że jest on pierwszą osobą z listy „Nie Spotkać Nigdy Więcej”.
           
- Najpierw urywasz wszystkie kontakty, a teraz masz czelność zakłócać mi moją samotność?- powiedziałam przez zaciśnięte szczęki.
            - On prosi, żebyś wróciła.- rzekł bezuczuciowo.
            - Niby z jakiego powodu?- zapytałam wściekła.
            - Muszę wyjechać na jakiś czas. Chce, żebyś mnie zastąpiła.- wyjaśnił.
            - Gówno mnie obchodzą twoje problemy!- krzyknęłam- Tak jak ciebie nie obchodziły moje.- ściszyłam głos, bo miałam wrażenie, że goście całej speluny patrzyli tylko na nas.
            - Wiesz, że nie mogłem.- powtórzył się setny raz.
            - A ty wiesz, że zrobiłeś za mnie dziwkę!- znów podniosłam głos, a wszyscy co raz bardziej wlepiali we mnie ślepia.
            - Przykro mi.- wycedził i spuścił wzrok.

            Nastała chwila ciszy. Nie tylko przy naszym stoliku- w całym barze!

            - Sama to z nim załatwię!- krzyknęłam i teleportowałam się jak najdalej od tamtego baru, od niego.

            MUSIAŁAM to SAMA załatwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz